W tym artykule postaram się opisać schemat wykorzystania nieświadomości klientów SEO bazujący na zaoferowaniu niskiej ceny za pozycjonowanie frazy o bardzo dużym stopniu konkurencyjności . Cała sztuczka polega na tym aby oprócz fraz mocno konkurencyjnych wprowadzić do umowy frazy o niskiej konkurencyjności (łatwe do wypozycjonowania) . Oczywiście w ofercie wszystkie frazy mają określoną płatność dopiero po wprowadzeniu witryny w TOP 10.
Na temat określania stopnia konkurencyjności fraz przez niektóre firmy wypowiedziałem się już tutaj natomiast „kanty” w doborze fraz kluczowych tutaj . Tak jak już wcześniej zasygnalizowałem cała sztuczka polega na tym, że w umowie wprowadza się na wabia frazy o dużej konkurencyjności z niską ceną wprowadzenia w top 10 – kuszącą zaniżoną i nieadekwatną ceną klientów. Natomiast znacząca ilość pozostałych fraz jest niskiej jakości. Firma zdaje sobie sprawę, że nie wprowadzi fraz o mocnej konkurencyjności do top bo wymaga to dużego nakładu pracy i świadomie rezygnuje z profitów za tę frazę gdyż tak czy inaczej w cenniku oferuje podobną cenę za frazę o niskiej konkurencyjności/odwiedzalności . Sztandarowym przykładem może być w przypadku sklepów internetowych dodanie do frazy określenia „sklep internetowy” lub „sklep online” . Poniżej przedstawiam różnicę w odwiedzinach na przykładzie jednej z najmocniej obsadzonych polskich fraz jaka jest fraza „opony”.
Cóż, to prawda. Nic więcej w tym temacie nie można dodać. Jest to jeden z najbardziej popularnych haczyków, które stosują „więksi” gracze. Przynajmniej w moim wypadku udało mi się to zaobserwować (jako przymusowego klienta po nachalnych telefonach od firm zajmujących się SEO).
Sam pozycjonowałem (jako pozycjoner) na podobnych zasadach, z tą jednak różnicą, że zawsze starałem się wbijać tą trudniejszą frazę (udawało się). Nawet przez myśl mi nie przyszło, że można w ogóle jej nie pozycjonować. Słabsze hasła wybierałem w tym celu, aby wykazać się przed klientem, że „coś się dzieje”. Inaczej ciężko byłoby cokolwiek udowodnić. Niektórzy klienci mają w nosie raporty, a liczą się dla nich jedynie efekty. Oczywiście nie brałem tych dodatkowych fraz z sufitu. Mimo wszystko wtedy nie zdawałem sobie w ogóle sprawy, że tak ten mechanizm działa.
@Grzegorz: ja myślałem, żeby odpuszczać trudne frazy ale cały efekt jest taki aby tę trudną zrobić bo reszta „sama wjedzie”.
Dobrze, że staram się oświecić klienta bo jeszcze wpadłbym pod Twój pręgierz 😉 Choć nie ukrywam, że trafiają się klienci, którzy sami chcą takiego misz-maszu … chcą być #1 na „meble” i potem następują „meble rattanowe miasto” no to już ja nic nie poradze – choć klientowi trzeba wytłumaczyć, że mu te „meble” nic nie dadzą.
Jak ktoś upiera się przy swoim to to nie jest oszustwo. To jest po prostu życzenie klienta do którego ma on pełne prawo. Mnie natomiast przeszkadza co innego. Liczy się dla mnie to, aby klient zarobił na frazie, a nie ja na kliencie. Trudno ale taki już jestem. Czasami, gdy strona jest już w topie (na średnią frazę) to okazuje się, że daje niestety mało klientów. Wtedy zawsze proponuję pozycjonowanie innych fraz w gratisie, ale czasami robi się to męczące. Po prostu nie każda branża da na siebie zarobić w Google. Przedtem myślałem inaczej, ale się grubo pomyliłem. Co robicie w takim przypadku? Ile to jest to minimum, aby wziąć od klienta za pozycjonowanie mało opłacalnej frazy? Jak sobie z tym radzić?
Niemoralne jest proponowanie frazy o dużej konkurencyjności bez jej pozycjonowania, ale z drugiej strony nie można umawiać się na różne frazy i płacić tylko jeśli te najtrudniejsze wejdą w TOP10. Najlepiej wyceniać każdą frazę z osobna i każdą pozycjonować.
Dobry sposób na szybkie zarobienie kasy małym nakładem – lub niekiedy jego nawet brakiem. Czasami jak widze frazy proponowane w takich ofertach to zastanawiam się, jak można tak ściemniać swoim Klientom….