Do poruszenia tematyki marketingu szeptanego „uprawianego” w internecie niejako zmusił mnie artykulik umieszczony na Antywebie który moim zdaniem merytorycznie pikuje w dół , ale niech tam – o co tak naprawdę mi chodzi z tym marketingiem szeptanym ?
Pierwszą podstawową kwestią jest to, że w Polskim internecie praktycznie marketing szeptany nie istnieje, nie istniał i nie będzie istniał dopóki dopóty ci którzy niby go uprawiają czy się nim zajmują nie zrozumieją istoty marketingu szeptanego.  Na chwilę obecną jedyne co robią to zajmują się marketingiem szemranym a nazywając rzeczy po imieniu po prostu oszukiwaniem i publikowaniem fałszywych opinii.

Istotą i podstawą prawdziwego marketingu szeptanego prowadzonego niezależnie od kanałów jakimi się go prowadzi jest umożliwienie komuś kto ma „szeptać” w imieniu danej firmy osobistego kontaktu z produktem czy usługą, nie wyobrażam sobie wiarygodności takiego „agenta szeptu” który ma się wypowiadać czy to na forum internetowym czy w gronie znajomych o czymś czego czasami nawet nie widział na na oczy lub czego czego nie doświadczył „na własnej skórze”. Raz, że umożliwienie kontaktu z produktem czy z usługą daje komuś kto ma „szeptać” na zlecenie większą pewność siebie co skutkuje merytoryczną dyskusją a dwa i to jest najważniejsze, podnosi znacznie wiarygodność jego wypowiedzi i przekazu. Prawdziwy marketing szeptany jest jednym z najtrudniejszych kanałów marketingowej komunikacji firma-konsument jeszcze z jednego względu – braku możliwości wpływania na opinie o produkcie czy usłudze przez zlecającego i tego najbardziej się boją firmy a co jest w mojej opinii wielkim błędem bo tak naprawdę dobry marketing szeptany daje firmie podwójne korzyści z jednej strony informacje o produkcie i usłudze a z drugiej strony coś na kształt badania rynkowego tego produktu / usługi o najwyższym stopniu wiarygodności bo podatnym w bardzo małym stopniu na manipulacje ze strony zlecającego.

Także póki co jesteśmy skazani na informacje w stylu : „zobaczcie jaki fajny laptop marki xxx kupiłem w sklepie yyy normalnie super wypas” i wtórujące mu ” nooo ja mam tego słitaśnego laptopika i te go kupiłam w sklepie yyy „. 
Reasumując w internecie mamy do czynienia z potężną dawką fałszywki  i póki co perełek wommu jak na lekarstwo.

Dopóki nie skorzystałem z internetu nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów …(S.I. Lem)

Krzysztof Ziółkowski