zakaz
Jak już wszystkim zainteresowanym wiadomo firma IAI pozwała korpogoogle do sądu za co możecie sobie przeczytać na stronach IAI.
W skrócie sprawa dotyczyla tego, że na skutek pomyłki i błedu mechanizmu oceniającego bezpieczeństwo stron internetowych tysiace witryn sklepowych opartych o silnik IAI zostało oznaczonych jako niebezpieczne i wyłudzające dane oraz uniemożliwiono do nich dostęp. W całej tej sytuacji tylko góra dwie osoby może zauważyły gdzie leży problem i niebezpieczeństwo – inni jak to zwykle bywa zabrali się od dupy strony nie zwracając uwagi na sprawę najważniejszą.
W całej tej dyskusji padały śmieszne argumenty na obronę monopolisty takie m/inn jak :
- przecież nikt nie zmusza do bycia w google
- przecież mają kontakt dla webmasterów
- mamy miliardy stron internetowych i nie możemy odpowiadać na każde zgłoszenie
- Nie gwarantujemy indeksacji ani pozycji w wyszukiwarce (dostępności witryn)
- i wiele jeszcze innych podobnie debilnych
Dlaczego debilnych ? Otóż wyjaśnię to na przykładzie wypowiedzi pracownika Google odpowiedzialnego za jakość wyników wyszukiwań Kaspara Szymańskiego który w obronie swojego pracodawcy wypowiedział coś takiego, że opieranie swojego biznesu tylko i wyłącznie o wyszukiwarkę Google jest bardzo ryzykowne… Takie stwierdzenie padające w kontekście tej sprawy normalnie spowodowało u mnie konwulsje ze śmiechu który po chwili przeszedł w stam totalnego zdziwienia. Zdziwiłem się niezmiernie, że pracownik Google podający w świat informacje od swoich szefów nie zdaje sobie sprawy z bzdury jaką wpowiada i jak ona wprowadza w błąd.
Otóż Kasparze, mając sklep internetowy czy witrynę firmową i jednocześnie mając głęboko w „grocie Nestle” jaśnie nam panujące Google, mając wiernych klientów mając dużą liczbę powracających klientów pełną dywersyfikację źródeł odwiedzin Twoja firma i tak ma niemalże pełną kontrolę nad tym sklepem czy stroną internetową. Spowodowane to jest tym, że wystarczy bład Waszego algorytmu i bezpodstawne oskarżenie, że „ta witryna może wyrządzić szkody na Twoim komputerze” aby praktycznie ZABLOKOWAĆ DOSTĘP DO STRONY W PRZEGLĄDARCE INTERNETOWEJ A NIE TYLKO W WASZYM INDEKSIE !!! Także internauta który nawet wpisze ręcznie adres strony w pasku przeglądarki nie zobaczy jej a jedynie te (w tym przypadku) bezpodstawne oskarżenie o wyłudzanie danych czy mozliwość wyrządzenia szkody. Rozumiesz już teraz, głupoty jakie gadałeś o dywersyfikacji ruchu w kontekście powyższego ?
Najgorsze w tej całej sprawie są kłamstwa które Ty i dyrektor Google „sprzedajecie” w sieci o przecudownym kontakcie z firmą Google, dla mnie są to kłamstwa bo raz, że to jest kontakt z automatem , dwa co potrafią Wasze automaty juz udowodniliście niejednokrotnie (ostatnio Wasz szef Matt Cutts sam wspominał aby komunikatami za bardzo sie nie przejmować , prawda ?) a trzy, sam doswiadczyłem „kontaktu” trzeciego stopnia na Waszym forum dla webmasterów gdzie zadając konkretne pytanie o sposób budowania zaplecza
uzyskałem kilka cennych uwag w stylu „to nie jest forum do kontaktów z pracownikami Google tu głos może zabierać każdy nawet głupek*** …
Także argumenty o możliwości kontaktu z Google w sytuacjach kryzysowych za pośrednictwem panelu dla webmasterów czy forum to jedna wielka bujda na resorach.
Cała ta sprawa ma tylko i wyłącznie jedno znaczenie – unaocznia nam jedno, że na skutek błedu monopolisty uniemozliwia się dostęp do usług innych podmiotów za pośrednictwem internetu oraz to, że monopolista ten ma głęboko w dupie własne błedy (i to poważne) bo nie reaguje na nie wystarczająco szybko ani też nie przejawia najmniejszej ochoty na poprawę tej chorej sytuacji, bo jak inczej można nazwać te debilne tłumaczenia o kontakcie z automatem albo z garstką klakierów ???
Także sami wszyscy widzicie jak niebezpieczny jest monopol i co z tego może wyniknąć dla każdego z nas.
Mam nadzieję, że sąd w końcu weźmie pod uwagę to niebezpieczeństwo i może nakarze w końcu przynajmniej reagowanie w takich sytuacjach monopoliście. I dla mnie nie ma usprawiedliwienia, że mamy miliardy stron czy coś w tym stylu – jak sie podjęło robić za psa to trzeba szczekać a nie chować się za automatami,tylko te automaty nadzorować non stop a co najważniejsze – BŁYSKAWICZNIE REAGOWAĆ NA ICH BŁĘDY, bo błedy te narażają na utratę dobrego imienia i utratę korzyści finansowych nawet tych którzy maja w dupie wyszukiwarke Google jak i jej indeks.
*** moja idywidualna złośliwość
Krzysztof Ziółkowski
Krzysiek, a oni nie mieli problemu z jakimiś zabezpieczeniami? Tak czy siak nie bronię Google, ale dawno, dawno temu padało kilka rzeczowych komentarzy dlaczego mogła pójść blokada. Na Antyweb się pojawiło kilka wypowiedzi dotyczących sposobu szyfrowania itp.
Z tego co pamiętam sprawa rozbijała się o inny adres zalogowania do panelu zarządzania sklepem. Z resztą to akurat nie jest najważniejsze najważniejsze moim zdaniem jest to, że monopolista ma możliwość (na skutek błędu) praktycznego zablokowania witryny oraz naruszenia bezpośredniego żywotnych interesów innych podmiotów gospodarczych bez praktycznej możliwości szybkiej naprawy tego błędu, co jest rzeczą karygodną bo skoro podjęli się roli „sędziego” to w mojej opinii MUSZĄ udostępnić szybki kontakt z tym „sędzią” i MUSZĄ odpowiadać za swoje błędy. W każdym cywilizowanym państwie na świecie rozpowszechnianie fałszywej szkalującej opinii jest karalne. Takie działania podchodzą dodatkowo pod ustawę „O nieuczciwej konkurencji”. Wyobraź sobie jaką karę poniósł by ktoś kto opublikował by w swojej gazecie czy wywiesił na wszystkich sklepach Biedronki napis – „Biedronka sprzedaje prawdopodobnie zatrutą żywność” …
Internet jest młodym medium komunikacyjnym do którego prawo podchodzi jak pies do jeża i z tego korzysta Google i wiele innych firm.
Wygląda to tak, że Google uzurpuje sobie stanowienie „prawa” w internecie, jednocześnie feruje wyroki i wykonuje je. A, że kiepsko im to wychodzi to „pomyłek sądowych” jest sporo. 🙂
Z tego co mi wiadomo w stanach pomyłki sądowe są bardzo czasami kosztowne mam nadzieję, że w Polsce też tak będzie chociaż u nas prokuratura i sądownictwo to nietykalne „święte krowy” niestety …
Krzysiek, opisałem to u siebie, w miarę obiektywnie uważam. jak napisał Siedemdays było coś na rzeczy z tymi zabezpieczeniami. Nie jestem specem od programowania, tym niemniej rzecz moim zdaniem jest co najmniej warta pochylenia się nad nią.
Nie pisz mi tylko, że bronię Google :). Znalazłem przy okazji informację o niebezpiecznym systemie płatności, kilka dni temu ktoś zrobił badanie i .. IAI jako jedna z firm przesłała Klientowi jego hasło emailem! Im więcej sie takich informacji pojawia, tym uważam, że trzeba bardziej spokojnie podejść do tematu – nie uważam ze na 100% Google jest niewinne. Sprawa na pewno jest trudna. ALE – kolejna wpadka działu programistycznego IAI sprawia, że, chcąc nie chcąc, zaczynam bardziej sie im „przyglądać”…
Pozwolisz – link do wpisu – http://blog.seo-profi.pl/iai-pozwalo-google-czy-cos-z-tego-wyniknie-moja-opinia-w-tej-sprawie/
Seba , akurat Ty jesteś w miarę obiektywny – odchodząc od przykładu IAI myślę, że problem leży w monopolistycznej pozycji jednej firmy. Polityka Google i ich pozycja rynkowa zaczyna mi przypominać politykę USA które samozwańczo podjęło się roli „żandarma światowego” a teraz Google zaczyna robić za „żandarma światowego internetu”. I tak jak w Iraku niby miała być broń biologiczna, chemiczna i cholera wie co jeszcze to w rzeczywistości jedyną bronią biologiczną znalezioną po wkroczeniu wojsk USA okazało się być parę dziwek z burdelu Sadama zarażonych syfilisem… Podobnie mamy w przypadku błędu w Google. Napisałem wcześniej – dla mnie nie byłoby sprawy gdyby takie rzeczy załatwialiby od razu, skoro chwalą się błyskawiczną indeksacją i reakcja algorytmu to powinni tak samo reagować w drugą stronę i naprawiać własne błędy. Zaś w tym konkretnym przypadku tłumaczenia o tym, że nikt nikomu nie każe „być w google” i należy uniezależniać biznes od google są idiotyczne.
Eh, pożyjemy, zobaczymy. Mnie cholernie ciekawi, czy Frędzel w tej całej dyskusji miał rację…
Swoją drogą – trafiłem na ten wpis, bo monitoruję sobie kilka fraz w systemie Brand24.pl – nie chciałbys dostępu na 30 dni za free do testów? Normalnie jest to 7 dni.
Na razie kombinuje z nowym pomysłem „social seo” 🙂
No to miałbyś, jak znalazł – mógłbyś np. zobaczyc, co i gdzie ludzie piszą o tym.
Ja ustawiam projekt „umowa SEO” – chcę, aby wyszukiwał mi „kwiatki”, jakie o umowach z firmami SEO pisza ludzie w Sieci