Opary absurdu na linii SEO firmy – korpogoogle sięgneły już górnych granic stratosfery. Tak więc postanowiłem wprowadzić trochę logiki do tematu aby ukazać hipokryzję związaną ze sprzedawanymi bzdurami przez korpogoogle. Na początek postaram sie przybliżyć problematykę przedstawiania „wartościowych” treści oraz troskę o jak najbardziej trafne wyniki dla użytkowników które to kwestie jak mantrę powtarzają panie i panowie z korpogoogle w wypowiedziach usprawiedliwiających ręczne manipulowanie wynikami wyszukiwań. Postaram sie wyjaśnić sprawę jak krowie na rowie na przykładzie strony internetowej dowolnej firmy prowadzącej działalność polegającą na sprzedaży produktów lub usług.
Zakładając, że mamy taka witrynę i jej właściciel zleca SEO firmie zewnętrznej a ta siłą rzeczy musi umieszczać linki prowadzące do witryny bo niestety
na stronie nie ma ani cycków Dody ani informacji o cudownym znalezieniu w celi wielokrotnego gwałciciela 40 calowego telewizora podłączonego do porno kablówki. Tematyka strony to po prostu sprzedaż oraz naprawa, na przykład wózków widłowych także nie może liczyć na dużą popularność wśród przeciętnie zidiociałych użyszkodników internetu co skutkuje raczej zerowym zainteresowaniem w postaci samorzutnie umieszczanych linków w różnego rodzaju słitaśnych blogaskach czy mocniej zaangażowanych tematycznie serwisach typu „różowy dupelek”.
Teraz przejdźmy do sedna sprawy – jak wszyscy wiedzą SEO kosztuje i aby zarobić na nie klient musi po prostu dobrze wykonywać usługą albo sprzedać dobry towar. Google tłumaczy się tą mantrą dotyczącą „wartości” czy „troski” co jest totalnym debilizmem łykanym tylko przez tych którzy z logiką są na bakier, dlaczego tak uważam ? Dla mnie sprawa jest prosta – jest sobie takie magiczne słowo pt. „RYNEK” który decyduje na płaszczyźnie ekonomicznej głosami klientów w postaci kupionych usług czy to w postaci kupionych produktów i jeżeli te produkty czy usługi są do dupy to „sorry Winetou” ale kasa przestaje płynąć i nie ma jej na opłacenie usługi SEO. Jeżeli nie ma się kasy na SEO to siłą rzeczy przestaje sie być SEOwanym i adios pozycjos i nowi klientos … PROSTE ? lOGICZNE ?? – w mojej opinii chyba tak.
Przejdźmy do znacznie ważniejszej kwestii czyli kwestii etyki – tutaj spróbuję podeprzeć się trochę na starej mądrości ludowej czyli przysłowiu „jak Kuba Bogu tak Bóg kubańczykom”… Zewsząd padają określenia i stwierdzenia, że SEO jest budowaniem sztucznego rankingu, myslę, że możemy skorzystać niejako z dwóch wytłumaczeń, pierwsze to te które umieściłem w pierwszej cześci swojego postu a drugie postaram sie wytłumaczyć na przykładzie zachowania samego korpogoogle i jego polityki. Nie zamierzam dyskutować o tym, że skuteczne SEO aby było skuteczne zawsze naruszy wskazówki czy wytyczne dla webmasterów korpogoogle, po prostu o faktach sie nie dyskutuje. Sam fakt łamania tychże wskazówek/wytycznych (w mojej opinii OBCHODZENIA ICH) jest po prostu faktem. Proponuję jednak przyjżeć się bliżej jak do etyki czy prawodawstwa różnych krajów podchodzi samo korpogoogle.
Weźmy na przykład kwestię sposobu oraz ilości wyświetlanych „linków sponsorowanych” inaczej reklamy Adwords, pomińmy wyświetlanie w wynikach naturalnych różnych innych serwisów czy gadżetów korpogoogle „przejmujących ruch” z wykorzystaniem ich monopolistycznej pozycji rynkowej.
Skupmy sie na regulacjach prawnych walczących z monopolem i regulujących ilość wyświetlanych/emitowanych reklam które to regulacje są różne w różnych krajach jednakże zawsze dotyczą ich ilości (regulacje podjęte również w trosce o konsumentów/użytkowników czyli taka sama troska jak u korpogoogle). Cóż w tym temacie robi jaśnie nam panujące korpogoogle ? Otóż aby zwiększyć ilość wyświetlanych reklam część z nich po prostu nie nazywa reklamami a wynikami sponsorowanymi w ten sposób omijając prawo.
W związku z powyższym rodzi sie pytanie kto jest większym manipulatorem korpogoogle czy SEOwcy ??
Pytanie chyba z gatunku tych retorycznych co ?? 😉
Krzysztof Ziółkowski
Uwielbiam ten blog. Po przeczytaniu banan na twarzy 🙂
Do tematu, ich podwórko, robią co chcą 😉
Pewnego dnia dostaniesz pewnie bana od google, nie tym razem za tresc co jej poprawnosc w oczach moderatorow z doliny krzemowej 🙂
Na korpogoogle świat się nie kończy, chociaż rośnie pokolenie tępaków nie potrafiących żyć bez tego syfu i to dopiero jest przerażające …
Ciekawe kiedy w końcu ludzie się odwrócą od Google i przejdą do innej wyszukiwarki np. bing
Witam,
Od jakiegoś czasu (pół roku) pozycjonuję swój portal o filmach (recenzje filmów, opisy, zapowiedzi itp). Parę miesięcy temu nie było większych problemów, dość łatwo było wskoczyć na dany tytuł filmu do top 10.
Jednak to co się dzieje od niedawna jest trudne do zrozumienia dla mnie. Wzięłam sobie do serca, to co Google wszem i wobec głosi o wartościowej treści. Dlatego mam recenzentów, którzy piszą recenzje. W mojej opinii są to teksty b. dobre. Inne osoby piszą wyczerpujące opisy filmów na ok 3000 znaków każdy. Mimo to jestem cały czas na pozycjach 50 – 150. Oczywiście same teksty nie gwarantują wybicia się, dlatego stosuję standardowe metody, które jeszcze niedawno działały. Zrozumiałabym może to, że nie mogę się wybić gdybym nie widziała tego co się dzieje przed moją stroną, bowiem nade mną jest kilkadziesiąt serwisów z darmowymi filmami online, które to serwisy w ogóle nie powinny znaleźć się w wyszukiwarce, z racji naruszania praw autorskich, ale to też bym jeszcze jakoś sobie mogła przetłumaczyć. Ale za cholerę nie zrozumiem tego, że niektóre z tych stron wyglądają następująco. Fragment książki, całkiem niezwiązany z tematyką strony został wklejony do postu, co trzecie zdanie zawiera wklejone słowo kluczowe, czyli tytuł filmu. Przy czym słowo kluczowe wrzucone całkiem losowo, bo nie ma nic związanego z tym fragmentem książki i jednocześnie jest anchorem to strony z filmem online. I taka stronka jest na 13 pozycji. Śmiać mi się chce jak słyszę o wartościowych treściach a z drugiej strony trochę się załamuję, bo dobre recenzje nie są tanie.
Przepraszam, że się tak rozpisałam ale musiałam powiedzieć co mnie boli 😉