Dzisiaj z obowiązku i z przyjemności rzuciłem okiem na nowy artykuł napisany przez Cezarego Giliera na jego blogu – artykuł nawiązywał i poruszył bardzo ważna kwestię odpowiedzialności za poczynania SEO i zadawał w konkluzji pytanie kto może i powinien być odpowiedzialny w przypadku wpadnięcia strony w filtr czy jej wyindeksowania z zasobów wyszukiwarki na skutek pozycjonowania … Autor jak ja to zrozumiałem całą winą chce obarczyć agencje/firmy/ludzi którzy pozycjonują strony. Jako główny argument posługuje się przykładami wskazówek dla webmasterów dotyczących SEO i pozycjonowania. W znacznej części przyznaję mu racje bo to w jaki sposób niektórzy pozycjonują to wymaga spuszczenia zasłony milczenia a i to nie wystarczy , trzeba by chyba całej kurtyny i to p/poż.

Moim zdaniem cała wina za zaistniałą sytuację leży tylko i wyłącznie po stronie korporacji Google która (nie wiem czy celowo czy nie) kłamie w sprawie algorytmu rankującego , nie zajmuje jasnego stanowiska w sprawie manipulowania wynikami wyświetleń wysługuje się garstką klakierów której jedynymi argumentami są argumenty typu „przespamowane keywordsy i ukryty tekst”. Brak jasnych wskazówek i oficjalnych wypowiedzi opartych na przykładach doprowadził do tego, że tak naprawdę nikt nic nie wie a wszystkiego każdy się domyśla.  Taka polityka kontaktu z webmasterami doprowadza do takich przypadków, że firma chwali się pozycjonowaniem WhitSeo umieszczając linki pozycjonujące w gównianych farmach linków .
Nie będę tutaj obwiniał klienta który wybiera tanią ofertę czy bajer „gwarancji wyników” on nie jest niczemu winien – powtórzę raz jeszcze wina spoczywa na korporacji Google która nie potrafi jasno sprecyzować swoich wymagań wobec webmasterów.

Kolejna sprawa – Cezary (sorki, że na imię) porusza też kwestię odpowiedzialności prawnej – ja jestem ciekaw który sąd podejmie się wydać wyrok w sprawie SEO nie mając do dyspozycji jasnych wskazówek od Google . Spraw sądowych jest już kilka i jest tajemnicą poliszynela, że na topie w tej materii są dwie poznańskie firmy które są klasycznym przypadkiem wykorzystywania braku jasnej informacji od Google.

Jeżeli ktoś chce przykładów to odsyłam go na forum klakierów (przepraszam Google dla webmasterów – indeksowanie i ranking) i tam polecam wątki dotyczące Sunrise System oraz wątki dotyczące możliwości szkodzenia konkurencji linkami. Właśnie wątek dotyczący szkodzenia jest klasycznym przykładem na informacje płynące z Google w kierunku webmasterów .

Także te i inne przykłady „jasnej i czytelnej” współpracy z Google moim zdaniem całkowicie obarczają tą korporacje w kwestii pytania jakie zadał Cezary Gilier.

Gdyby klienci byli bardziej świadomi tego co związane jest z procesem pozycjonowania i jak to mniej więcej wygląda to może wtedy byli by bardziej świadomi ryzyka na jakie się podejmują zlecając pozycjonowanie za grosze, w promocji za złotówkę, pozycjonowanie za wynik czy jedynie legalne … Tak czy inaczej jest to biznes jak każdy i każdy powinien być świadomy ryzyka a ryzyko zawsze jest większe czym więcej niedomówień i krążących urban legends …

Krzysztof Ziółkowski

PS
pozdrowienia dla moich interlokutorów z forum klakierów którzy z taką zażarliwością twierdzili, że nie można linkowaniem zaszkodzić i dla tych którzy udzielali tak „cennych” informacji . Specjalne podziękowania dla pracowników Google za jasne i wyczerpujące odpowiedzi w temacie „jak budować strategię SEO i zaplecze” 🙂