Dzisiaj będzie garść informacji „ku przestrodze” – rzecz na którą moim zdaniem należy zwrócić uwagę – czyli śledzenie trendów wyszukiwania związanych ze zmieniającymi się gustami klientów i zmieniającą się modą.
Jak wiadomo większość umów SEO zawieranych jest „na pozycje” – czyli w umowie są określone frazy i słowa kluczowe dla których agencja zobowiązuje się powalczyć o wysokie pozycje strony klienta. Problem pojawia się w momencie kiedy w trakcie trwania umowy zmieniają się trendy wyszukiwań , moda czy pojawia się nowy produkt lub usługa. Zdecydowana większość agencji ma to (pardon) w dupie bo raz, że jest to dodatkowa robota i dodatkowe koszty z tym związane a dwa – po prostu nie mają tego w umowie czyli mówiąc kolokwialnie wbijają w to [tutaj każdy sam niech sobie doda własne określenie] …
Problem przedstawię na przykładzie nowego klienta którego obsługujemy około 6 miesięcy, nigdy wcześniej nie był „SEOwany” – strona nowa, kategoria konkurencyjności usług świadczonych przez klienta raczej z tej o wyższym stopniu trudności bo „walczy” o pozycje około 80 firm mających swoje strony internetowe z większym stażem w sieci i wyrobionymi markami. Dodatkowy problemem z którym przyszło się borykać to duża ilość reklam oraz wyświetlanie „zakupów Google” i obrazków, co masakrycznie obniża CTR dla tych silniejszych fraz …
Jak wszystkim wiadomo ruch na stronie klienta zapewniają wysokie pozycje dla fraz które oprócz dużej ilości wyświetleń przynosić powinny spodziewaną konwersję i w myśl tej zasady po podpisaniu umowy, przeanalizowałem frazy i słowa kluczowe dla witryny klienta, sprawdziłem konkurencyjność fraz aby ustalić priorytety linkowania, skalę trudności oraz aby zoptymalizować landing page czyli strony docelowe na które kierować się powinno ruch.
Opracowałem strategie linkowania uwzględniającą różnorodność linkowania, sygnały płynące z serwisów społecznościowych oraz artykułów promocyjnych. Wybrałem około 25 fraz generujących ilość miesięcznych zapytań w granicach 20K do 1K jako frazy priorytetowe i dopasowałem do nich „siłę linkowania” , reszta fraz z tzw „długiego ogona była ogarnięta optymalizacją serwisu i wewnętrznym linkowaniem. Frazy topowe zostały przeanalizowane pod kątem trendów wyszukiwania oraz sezonowości i narzędzia nie pokazywały większych anomalii . Monitorując GSC (panel Google dla webmasterów) zauważyłem pewnego pięknego dnia, że jedna z fraz o dotychczasowej miesięcznej ilości wyszukiwań w granicach 1200 odsłon poszybowała w górę. Wrzuciłem ją w Google Trends i o dziwo nie było tam żadnych danych (sic) …. Ponieważ fraza ta skoczyła z 1200 / mies wyszukiwań na 11500 wyszukiwań miesięcznie zmuszony zostałem do modyfikacji priorytetów linkowania oraz jej koncepcji. Dodatkowo w wyniku prowadzonego buzz marketingu na forach internetowych oraz publikacji artykułów promocyjnych pojawiły się sygnały mówiące o wzroście świadomości marki. Świadczyły o tym wzrosty zapytań na „markę” oraz pojawienie się zapytań „firma + opinie”. Efekt działań widoczny jest w zrzucie ekranowym z panelu Semstorm poniżej.
Pytanie czy i jak zareaguje na takie przypadki firma zawierająca umowy „na pozycje”, pozostawiam otwartym 😉 .
Krzysztof Ziółkowski
Krzychu ty to jestes gość. Lubię Cie czytać dawaj cześciej jakieś teksty
Jak to jak zareaguje – wcale 😉
A tak naprawdę jeśli klient też obserwuje branżę to przyjdzie i zacznie negocjować i tylko od firmy zależy czy się z nim dogada czy klienta straci.
O ile z podsumowaniem się zgadzam, to nie bardzo ze wstępem. Sugerujesz, że firmy robiące pozycje mają gdzieś zmianę trendów a te robiące w ryczałcie na bieżąco śledzą trendy i modyfikują zakres prac? Mnie przyszło pracować ze świadomymi klientami, którzy mają ogarnięte GCS i GA i sprawdzają jak konwertują im frazy i landinpages. W trakcie umowy zgodnie z jej zapisami (prawo klienta) dokładałem nowe frazy lub zamieniałem te, które mimo wcześniejszych dobrych statów nie dawały oczekiwanego efektu. Robię za efekt i nie mam w d… ani trendów ani klientów.
To jesteś wyjątkiem potwierdzającym regułę, zdecydowana większość firm „od pozycji” nie reaguje bo po prostu się nie opłaca, „pozycje” dla fraz ustalonych w umowie są, kasa leci … No i chociaż „świadomych” klientów jest coraz więcej to nadal jest ich mało …
Tak, mam wyedukowanych klientów. Wiedzą czego chcą, raz na jakiś czas wspólnie analizujemy dane w GA. Współpracuje z większością od lat (nawet bez umów). Sporo rzeczy robię dla nich gratis w ramach dobrej współpracy. Na szczęście mam na to czas (bo i klientów mniej niż 20, stron razem poniżej 50). Więc na każdego mam więcej czasu niż „kombajn” z Poznania. Poza tym wyszukuję ważne informacje w sieci i rozsyłam albo mailem albo udostępniam na fb – czytają i przeważnie wdrażają.
Zwróciłeś uwagę na ważną sprawę – ilość jednocześnie obsługiwanych klientów przez jednego SEOwca i wpływ tego na jakość …
Twoja ulubiona firma z Poznania nabrała klientów i każdy „opiekun” ma tyle stron pod sobą, że na każdą ma 23 min/m-c.
Wiem o tym, dlatego następny artykuł będzie poruszał kwestie „czasu” poświęconego jednemu klientowi 😉
Jak umowa jest oparta na zasadach partnerstwa, to i praca opiera się na jak największych zyskach z obu stron. Wtedy nie ma mowy o możliwości „niedogadania” 🙂
Zawsze warto jest przeczytać dokument, zanim złoży się na nim podpis, a jak nie zna się za bardzo na temacie, to lepiej jest poradzić się kogoś obeznanego. Niestety w Polsce panuje często „ciemnogród” i „cwaniactwo”, więc sami sobie jesteśmy winni.
Niestety wykorzystywanie niewiedzy ludzi związane jest z tym, że pozycjonowanie jest trudne i nie da się jednoznacznie określić wyników pracy pozycjonera. Dlatego każdy się jakoś zabezpiecza różnymi zapisami w umowach, ale najgorsze jest jak ktoś chce zarobić na oszustwie, tego nie mogę zrozumieć.