Sezon certyfikatów uważam za otwarty ….

Wygląda na to, że będziemy mieli pierwszy w PL certyfikat SEO . Po wysypie w ostatnim czasie wszelkiego rodzaju szkoleń przyszedł czas na certyfikat „CEC in SEO” . Certyfikacją ma się zająć nieznana mi organizacja Competence Examination Center in SEO prowadzona przez spółkę Wake App znaną z kolei z narzędzia do monitorowania stron Seostation.pl . Z ogólnodostępnych informacji można się dowiedzieć, że certyfikat jest „levelowany” i są dwa „levele” zależne od stopnia ogarniętej wiedzy teoretycznej SEO .  Egzamin ma trwać 2 godziny w czasie których osoba egzaminowana ma odpowiedzieć na 100 pytań (moim zdaniem o kilkaset za mało) z zakresu wiedzy o narzędziach, algorytmie, nowinkach w branży, optymalizacji oraz innych zagadnieniach związanych z problematyką SEO.  Tyle faktów.

Teraz jako „złośliwa menda” przedstawię moje prywatne zdanie dotyczące tego projektu. Sam projekt w mojej opinii jest niczym innym jak tylko wykorzystaniem kolejnej niszy na zarobienie paru złotych, ale … Ale pomimo braku oficjalnej informacji kto tak naprawdę za tym stoi , każdy ogarnięty osobnik z naszej branży wie, że stoi za tym „nasz rodzynek branżowy” czyli Marta „Lexy” 😉 . Samo to, że to ona moim skromnym zdaniem jest na plus bo dziewczyna posiada duży zasób wiedzy (nikt temu nie zaprzeczy) . Martwi mnie fakt iż okaże się po wyjściu z sali egzaminacyjnej że algo korpogoogle zmienił się w sposób diametralny i większość wiedzy pójdzie do lamusa 😉 . Poza tym na przykład sama znajomość narzędzi czy znajomość teoretyczna w mojej skromnej opinii jeszcze nic nie daje bo można znać jakieś narzędzie ale nie potrafić z niego skorzystać. SEO niestety jest dziedzina usług w której wymagana jest kreatywność i konieczność indywidualnego dopasowania działań do klienta a tego raz, że nie można nauczyć a dwa ta umiejętność wychodzi tylko w praktyce . Jednym z elementów „wiedzy do ogarnięcia” są kwestie etyczne i szkoda, że „kodeks etyki zawodowej CEC in SEO” nie jest ogólnodostępny a schowany tylko dla chcących przystąpić do certyfikacji czyli klienci mają wierzyć w ciemno na słowo , że „kodeks” jest „etyczny” – moim zdaniem nie jest to OK.

W grupach związanych z tematyką SEO na „fejsie” i forum PiO oczywiście rozgorzała dyskusja na ten temat bo branża zareagowała nazwijmy to dość „alergicznie” na ten pomysł ale jak znam życie to ci którzy tak krytykują wkrótce sami ustawią się w kolejce do certyfikacji aby mieć możliwość pokazania papierka klientowi. 😉

Reasumując: z całą pewnością znajdzie się kilkanaście osób chętnych zapłacić za certyfikację chociażby dla możliwości wstawienia sobie na stronę firmową informacji o posiadanym certyfikacie w celu wywołania „efektu Woooow” u potencjalnych klientów. Jeżeli mam być szczery to ten certyfikat postawił bym znacznie wyżej od certyfikatu „Google Partners” którym wymachują przed oczami klientów firmy w kontekście SEO . Dla mnie machanie certyfikatem „Google Partners” w ofercie SEO czy pozycjonowania jest najzwyklejszym kantem i celowym wprowadzaniem w błąd nieświadomego istoty zagadnienia klienta .

Krzysztof Ziółkowski

PS

A propos nazewnictwa – kiedyś przeczytałem fajny podpis w sygnaturce jednego profilu na forum : „Jeżeli nie masz nic do napisania, napisz to po angielsku – zabrzmi poważniej”, aha Maxiu, sorki za podpieprzenie certyfikatu 😉