Tym razem nie będzie nic o SS (to w końcu byłoby przecież nudne) ale podzielę się z Wami wynikiem testu „gry w kulki” z nowym ręcznym algorytmem Google. Może nie tyle ręcznym ale ocznym.
Kilka miesięcy temu zauważyłem nowe ogłoszenia pracy Google oferujące pracę dla osób władających językiem polskim w ich siedzibie w Dublinie jako „Produkt Quality Analyst” (Polish). Nabór oczywiście związany był z faktem, że po wprowadzeniu funkcji (nazwałem ją sobie roboczo SEO lobotomia) zgłaszania niechcianych linków trzeba przynajmniej „rzucić okiem” na zgłaszana domenę w celu weryfikacji czy przypadkiem jakiś rozgorączkowany łeb majster nie dodał domeny która mimo wszystko posiada jakieś tam wartości merytoryczne dla użyszkodników. Oczywistą oczywistością było to, że tych zgłoszeń ruszyła lawina no i oczywiste jest to, że można by nazwać przyrost tych informacji zgłaszanych mianem efektu kuli śniegowej.
Postanowiłem załatwić dwa w jednym czyli sprawdzić „bezpieczeństwo” stron zapleczowych typu precle-srecle oraz przy okazji sprawdzić jak pracują nowo zatrudnieni „rajterzy” Google. Przyznaję miałem te przewagę, że wcześniej przygotowałem się i „odrobiłem lekcje” analizując dostępne materiały w sieci opisujące metody pracy „rajterów”. Z moich obliczeń wynikało, że na ocenę wyglądu i zawartości merytorycznej strony „rajter” ma około 20-40 sekund. 

Zabrałem się do roboty i na trzech domenach postawiłem 3 różne serwisy typu precle-srecle oparte na silnikach WP , wziętych pierwszych lepszych templejtkach, rzekłbym standardowych dla tego rodzaju radosnej twórczości.  Nawaliłem tam trochę artykułów niskich lotów za całe 2 zeta od 1500 znaków oraz dodałem kilka obrazków niektóre arty wzbogaciłem filmikami z tuby i podlinkowałem automatami z różnych miejsc (nie przeginając z ilością) no i oczywiście podłączyłem do konta Google dla łeb majstrów.

Następnie z drżeniem w sercu zacząłem realizować następną część zadania – zgłaszanie spamu (w czym pomogło mi paru znajomych za co im dziękuję z tego miejsca 😉 flaszki się już chłodzą panowie 🙂 ) szło oczywiście opornie i trochę to trwało ale w końcu stronki dostały banany i wyleciały z indeksu.

Teraz uwaga bo będzie najciekawsza część „akcji” – oczywiście wyraziłem swoje „zdumienie” faktem, że zostały witryny zbanowane i podjąłem następujące działania w liczbie sztuk 1 (słownie jedno działanie) czyli ……… Zmieniłem skórki WP na skórki typu „magazine” czyli takie fajne skórki które są dedykowane do serwisów „prasowych” . Oczywiście wyraziłem czynny żal za grzechy , posypałem głowę popiołem oraz nałożyłem sobie pokutę w postaci studiowania tekstów polskich polityków traktujących o tym jak to oni chcą dobrze dla Polski i jak to ich koledzy im w tym przeszkadzają. Wypełniając prośbę o ponowne rozpatrzenie oczywiście napisałem jakie to podjąłem działania w sferze uzupełnienia stron o wartościową treść z punktu widzenia użytkowników (oczywiście nie robiąc nic w temacie) , po opisaniu „środków podjętych” wysłałem kompletną prośbę o ponowne rozpatrzenie.

Po niecałych dwóch tygodniach na kontach tych 3ch domen pojawiła się informacje o tym, że „cofnięto ręczne bla bla bla” …. No a stronki zaczęły się indeksować z powrotem.

To było by tyle w temacie, kto chce niech wierzy kto nie chce niech nie wierzy.

Pozdrawiam,

Krzysztof  Ziółkowski