Przy okazji codziennej „SEO prasówki” dzisiaj trafiłem na ciekawy post opublikowany na jednej z grup SEO na FB. Musze przyznać, że poniosłem wymierne straty czytając z niedowierzeniem to co zostało tam opisane, straty w postaci:
1. oplucia monitora kawą którą akurat sobie piłem , pal licho monitor ale kawa rzadkiej marki i aromatu
2. o mało mi nie potłukły mi się okulary jak ze zdziwienia szeroko otworzyłem swe parchate oczęta
3. zaczynam odczuwać pierwsze oznaki bólu mięśni brzucha po gwałtownym napadzie śmiechu
4. moja równowaga psychiczna zaczyna mi szwankować z niedowierzania
Teraz do czego zmierzam (w skrócie) otóż jeden z naszych kolegów opublikował post z zarzutami jakoby jego działania SEO obejmujące optymalizację oraz linkowanie strony klienta „zaudytowane” przez firmę zewnetrzną mogły stanowić podstawę do dochodzenia odszkodowania przez tegoż klienta.
Firma audytująca postawiła szereg zarzutów które klient zastosował , a oto i cały post:
Mój były już klient opierając się na audycie firmy S……y z Warszawy żąda ode mnie odszkodowania twierdząc, że pozycjonując jego stronę popełniłem m.in. następujące błędy:
1. Prócz zastosowania canonicali tam, gdzie to konieczne, zastosowałem na każdej podstronie canonical z linkiem do tej samej podstrony, czyli z podstrony A na podstronę A.
2. Zastosowałem certyfikat SSL dla strony dokonującej rezerwacje.
3. Nie zastosowałem rel=”nofollow” dla linków nawigacyjnych w menu.
4. Zastosowałem więcej niż 3 linki wewnętrzne na danej podstronie.
5. Linkowałem różne adresy na taki sam anchor.
6. Nie zastosowałem znacznika meta keywords.
7. Brak znacznika meta description na wszystkich podstronach. Serwis ma site ok. 48000, a dla mniej znaczących podstron zastosowałem <meta name=”description” content=””>
8. Zastosowałem noindex dla bezwartościowych podstron.
9. Nie stosowanie się do Wskazówek dla Webmasterów np. zdobywanie linków.
10. Niepotrzebnie zleciłem przeredagowanie tekstów na stronie, a były w 100% skopiowane z innych stron.
Szczerze mówiąc myślałem, że widziałem juz wszystkie debilizmy wypisywane przez róznych „szpecjalistów” SEŁO i nic mnie nie powinno dziwić ale to co zobaczyłem i przeczytałem wprawiło mnie w kompletne osłupienie. Szanowni „szpece” z firmy „S….y” coś tam, ja wiem, że czasami fakt przebywania / zamieszkiwania w naszej pięknej Stolicy powoduje trwałe zmiany w mózgu mieszkańca ale są pewne nieprzekraczalne granice po przekroczeniu których należy się udać do specjalisty z prośbą o pomoc…. Dlatego z głębi serca Wam radzę zróbcie to zanim będzie za późno. Tak naprawdę byłbym skłonny zgodzić sie tylko z punktem 5 „zarzutów” ale też nie do końca – czasami to celowy zabieg aby zdywersyfikować anchory oraz wzmocnić landing page, co do punktu 7 to szanowni szpece od seło – taki zabieg stosuje się specjalnie aby poszerzyć maksymalnie prawdopodobieństwo wejść z „długiego ogona”. Jeżeli chodzi o SSL to naturalnym jest, że w przypadku transmisji danych „wrażliwych” lepiej go zastosować.
Kwestia „zdobywania linków” jest przyznaję dosyć kontrowersyjna ale niestety nie spotkałem przez 11 lat w SEO (a tyle już w tym siedzę) ani jednego przykładu witryny do której można by dopasować stwierdzenie „White Seo” lub do której prowadziły by linki w 100% zgodne z wytycznymi Google dla webmasterów. Jak z resztą twierdzi samo korpogoogle na stronach swojej pomocy – każde działanie które zostało podjęte w celu sztucznego podwyższenia strony w rankingu stoi w sprzeczności z ich wytycznymi 😉
Reasumując – cały ten audyt można o kant (_!_) rozbić a dowodem na to jest podręcznik optymalizacyjny wydany w formie PDFu przez google oraz na przykład ich wskazówki dotyczące stosowania adresów kanonicznych, że nie wspomnę o uwrażliwianiu webmasterów na niekopiowanie cudzych treści ….
Krzysztof Ziółkowski
PS
W znacznej mierze takie „kffiatki” to wina całej branży która tak naprawdę nie zdążyła wypracować żadnych standardów i co gorsza znacznej większości na rękę jest to aby klient SEO dalej był ciemną masą którą łatwiej walić w rogi …
Również czytałem tego posta. Zarzuty są tak wymyślne że aż brak słów!! Skoro trzeba czepiać się o takie szczegóły wg mnie oznacza to że główne elementy strony zostały poprawnie wykonane a co do czepiania to na każdego znajdziemy haka!
Nawet na firmę S…y 🙂
Zerknij na pkt 3 – kto daje linki nofollow w menu? To nie są szczegóły które mają zerowy bądź minimalny wpływ na pozycje tylko jakaś megabzdura! Pkt 4 to samo. Pkt 6 – co oni żyją w latach 90? Pkt 9 – kuźwa to jak oni chcą zdobywać linki żeby być w zgodzie z wytycznymi? Modłami?
No właśnie to, są podstawy optymalizacji i takie kocopoły z tego audytu wołają normalnie o pomstę do nieba 🙂
A gdzie można znaleźć oryginał?
Na FB
a konkretnie?
konkretnie, to post Macieja Jankowskiego z 12 maja na grupie fb „Seowcy” (grupa jest „tajna”)
Nie obarczał bym branży winą za brak standardów SEO. Wiadomo, że tutaj możliwe są różne, a do kazdego celu wiedzie wiele dróg. Natomiast standard audytu winien zawierać pewien komentarz do kazdego punktu. Wtedy klient mógłby w pewnym stopniu ocenić czy dane działanie jest złe, dobre, czy obojętne.
Jeszcze jedno – standard postępowania klienta. Dobry obyczaj nakazuje przekazanie audytu firmie SEO, z prośbą o ustosunkowanie się. A w tym przypadku wygląda tak, jakby klient wyczuł okazję do wyciągnięcia kasy.
Ludziska – skończe już tę przepychankę bo mi sentione podsyła wasze wypociny a nic z tego nei wynika. Idźcie pobujać się do sądu …
Krzysztofie, … ja trochę z innej strony … co ty masz do Warszawy :)? Czy to, że akurat ta firma zarejestrowana jest w Warszawie świadczy o owych pracownikach? Co jak co, ale takich pobudek bym się po Tobie nie spodziewał … do reszty nie będę się odnosił bo generalnie masz rację moim zdaniem … Tylko po co stosować tutaj owe „ulokowienie” :)?
Oj, do Warszawy nie mam nic, prędzej do „warszawiaków” – znaczy tych z kilkuletnim stażem 😉
Przecież to jest ironia. Taka sama jak te kierowane w stronę Poznaniaków.
Co Ty Kuba, słoik byłeś onegdaj, że Ciebie to rusza? 😉
Najbardziej podoba mi sie zdjęcie w artykule bo odrazu kojarzy mi sie z tymi specjalistami seło , no i szkoda dobrej i zapewne drogiej kawy hahah
Jaka agencja taki audyt 😉
A co do Warszawy to znam kilka fajnych osób mieszkających od dziecka, ale znam też faceta który przyjechał do warszawy z Koziej Wólki, zresztą nadal na sobote-niedziele wraca do tej Koziej Wólki ale już po miesiącu pracy w Warszawie słychać było teksty „u nas w Warszawie” 😉
Generalnie widać że agencja S, próbowała po prostu dać potencjalnemu klientowi całą listę dla niego nie zrozumiałych zwrotów żeby postraszyć że obecna agencja robi coś bardzo złego. Takie trochę scare tactics. Reakcja z roszczeniami odszkodowawczymi jest na prawdę śmieszna..
Krzysiek a jak Ty chcesz wypracować te standardy? Załóżmy, że branża założy sobie cech. Starszy cechu może interweniować w stosunku do członków cechu, ale do partaczy (robiących na boku) już nie. A obowiązku należenia do cechu nie ma.
Możemy sobie pisać ile chcemy o wałkach czy standardach, ale jeśli klient nie ma czasu na zapoznanie się z podstawami to nic nie zrobisz…
Głównie zależy mi na informacji aby w końcu „odczarować” branżę i aby w końcu były pewne standardy w SEO co pozwoliło by uniknąć takich sytuacji.
@zeki, linki nofollow stosuje się w menu, tylko w sytuacji gdy używa się tego do optymalizacji linkowania wewnętrznego.
Jeśli masz link nieopisowy w górnym menu np. tylko nazwę kategorii, a dalej masz menu dodatkowe gdzie jest identyczny link jak wyżej, tylko z bardziej efektywnym anchorem to wtedy taki zabieg stosujesz. Zawsze jednak sytuacja uzależniona jest od konkretnego przypadku. Jeżeli nie ma możliwości zastosowania takiego rozwiązania, to się tego nie stosuje.
Krzysztof, tym opluciem monitora przypomniałeś mi podobną sytuację, jaką miałem kilka tygodni temu, gdy zobaczyłem stronę http://szczytuje.pl/ i ich podstronę O nas > Nasi specjaliści 🙂
A opisany w/w przypadek bawi do łez 😀
Czyżby Pan pseudoseowiec-naciągacz użalał się w ten sposób nad swoja niekompetencją? Czy może Państwo będziecie wspólnie na forum fb ustalać treść odpowiedzi na pozew wobec P. Janakowskiego?
Proszę pozwolić, że jako osoba znająca z pierwszej ręki jakość usług „pozycjonowania” w wykonaniu P. Janakowskiego oraz szczegóły i przebieg tej współpracy – odniosę się do w/w komentarza na fb, w którym P. Janakowski po raz kolejny najwidoczniej celowo mija się z prawdą.
Wskazany audyt SEO firmy S z Warszawy jest tylko jednym z mniej istotnych materiałów pokazujących niekompetencje P. Janakowskiego a które złożą się na pozew sądowy przeciwko firmie P. Janakowskiego o odszkodowanie za nierzetelne wykonanie umowy, wprowadzenie w błąd celem osiągnięcia korzyści majątkowej ale przede wszystkim – fakturowanie usługi, która w ogóle nie była realizowana (plus teraz to zapewne i o odszkodowanie za naruszenie dóbr S z Wawy).
Odnoszę się tylko do najbardziej przekłamanych tez P. Janakowskiego (proszę o udostępnienie całości wpisu P. Janakowskiego na grupie „seowcy” – chętnie poznam więcej zasad dobrej optymalizacji i skutecznego pozycjonowania wg P. Janakowskiego):
>>>2. Zastosowałem certyfikat SSL dla strony dokonującej rezerwacje.
Zlecenie wdrożenia certyfikatu SSL nie było spowodowane obawą P. Janakowskiego o ochronę danych osób korzystających z serwisu, tylko jego pomysłem jakoby serwis z SSL mógł być wyżej umieszczany w wynikach przez Google. ALE zarzutem nie jest zastosowanie certyfikatu SSL, TYLKO fakt, ze po wdrożeniu certyfikatu SSL P. Janakowski nie dopilnował poprawnego ustawienia canonicali na wszystkich stronach serwisu na protokół https zamiast na http i przez kolejnych 5 miesięcy (sic!) nie korzystał najwidoczniej w ogóle z GWT, gdzie raportowana była duplikacja treści serwisu indeksowanego przez Google na obu adresach – z https i http.
>>4. Zastosowałem więcej niż 3 linki wewnętrzne na danej podstronie.
Zarzutem nie jest zastosowanie więcej niż 3 linków wewnętrznych TYLKO zlecenie umieszczenia w treści serwisu dla wszystkich wskazanych słów/fraz kluczowych linków wychodzących osłabiających moc takiej strony. Czy umieszczanie na 1 stronie zawierającej treść o długości ok. 500-1000 znaków 10-15 linków o tym samym anchorze jest wg Państwa poprawne? Każdorazowe podlinkowanie jednego słowa, na jednej stronie, jednym linkiem? A podlinkowanie 5 różnymi linkami na jednej stronie tej samej frazy?
>>>5. Linkowałem różne adresy na taki sam anchor.
Tak, P. Janakowski linkował różne adresy na taki sam anchor W RAMACH JEDNEJ STRONY (w tekście na jednej stronie).
>>>6. Nie zastosowałem znacznika meta keywords.
Tak, po wykonaniu audytu SEO P. Janakowski pozostawił ok. 40% stron bez title, description i keywords, a dla reszty dopuścił do powielania tych samym znaczników dla np. 5 różnych stron.
>>>3. Nie zastosowałem rel=nofollow dla linków nawigacyjnych w menu.
Tak, na stronie „linki wewnętrzne” w GWT pierwszych najczęściej linkowanych 25-30 adresów – po optymalizacji P. Janakowskiego – to były linki nawigacyjne typu „zaloguj-się”, „przypomnij-hasło” itp. Pozycjonowane strony docelowe pojawiały się w drugiej setce na liście linków wewnętrznych.
>>>8. Zastosowałem noindex dla bezwartościowych podstron.
Tak, P. Janakowski decyzje o noidex dla 50% stron serwisu podjął po 6 miesiącach od zakończenia audytu.
Dodatkowo „linkował” serwis, który „optymalizował” od czasu do czasu poprzez np.:
– wdrożenie SSL po 3-4 miesiącach od zakończenia audytu
– długi czas ładowania dużej grupy stron docelowych P. Janakowski „zauważył” po 6-7 miesiącach, tłumacząc się „no oczywiście, to jak tu miały by jakieś efekty, skoro te strony ładują się tak długo”
– zrzeczenie się spamerskich (nietematycznych linków podpiętych przez SWL prawdopodobnie przez konkurencje, które przez pol roku raportowane były w GWT, zakładka „linki do Twojej witryny – źródła największej liczby linków” na pozycjach numer 1, 2, 3, 4 i 5 w liczbach idących w setki tysięcy) po 6 miesiącach od rozpoczęcia pozycjonowania
>>9. Nie stosowanie się do Wskazówek dla Webmasterów np. zdobywanie linków.
Poszedłbym dalej – BRAK BUDOWY JAKICHKOLWIEK LINKÓW PRZEZ 5 Z 6 MIESIĘCY trwania zlecenia. Umowa w czerwcu, pierwsze linki (spam z allego po 100-300 PLN/paczkę) pojawiają się w… listopadzie. Linki, które wpłynęły na pozycje fraz uruchomione były przez klienta samodzielnie, poza budżetem – P. Janakowski był jednakże tak miły, ze uznał ten fakt za podstawę do naliczenia… opłaty za sukces!
>>>10. Niepotrzebnie zleciłem przeredagowanie tekstów na stronie, a były w 100% skopiowane z innych stron.
Zlecenie poprzedzone było audytem SEO (za dodatkowym wynagrodzeniem dla P. Janakowskiego), audyt obejmował podstrony zlecone do pozycjonowania (brak wskazań do przeredagowywania treści), klient zgodził się na przedstawiona przez P. Janakowskiego wycenę pozycjonowania tychże stron, po czym P. Janakowski informuje, ze:
– konieczne jest przeredagowanie treści na ok. 7 tysięcy pozycjonowanych podstronach, którego… wycena/fv nie obejmuje
– konieczne jest pokrycie kosztów tworzenia stron satelit, których… wycena/fv nie obejmuje
– konieczne jest wdrażanie kolejnych zmian w kodzie serwisu (łącznie niemal 400 roboczogodzin prac programistycznych), bez których pozycjonowanie wskazanych podstron nie będzie możliwe, ale faktury w tym okresie na pełna ustalona wartość były wystawiane – jak tłumaczy P. Janakowski za m.in. „analizowanie działań konkurencji, edukacja: śledzenie for, grup dyskusyjnych, czytanie artykułów, szkolenia, konferencje, hangouty itp.”
– konieczne jest zainwestowanie w social media, art. sponsorowane po 10-15 tys. na onecie – których wycena/fv nie obejmuje
– konieczne jest… uruchomienie „ppc i reklamę natywną adkontekst.pl , facebook ads, twitter ads, linkedin ads” – których wycena/fv nie obejmuje
To wszystko oczywiście w trakcie 6 miesięcy od rozpoczęcia zlecenia w odpowiedzi na pytania klienta: dlaczego nie ma żadnych efektów pozycjonowania w wykonaniu P. Janakowskiego, dlaczego nie przyrasta liczba odnośników, dlaczego spada ruch w serwisie…
Jeśli i Państwo stosujecie w swojej pracy metody P. Janakowskiego, który wyceniając swoje usługi zgadza się na opłatę bazowa (tylko na „pokrycie kosztów uruchomienia zaplecza”) i opłatę za sukces (dopiero po wypozycjonowaniu zleconych fraz na np. top10), po czym uznaje, ze dla niego sukcesem jest sam fakt „starań” i zamiast budować zaplecze przez kolejne miesiące rzuca pomysłami na dodatkowe wydatki – to niestety, kiedy klient powie „sprawdzam”, rozliczy Wam każda wydana niepotrzebnie złotówkę. A ze złotówek w trakcie tych „starań” się trochę uzbierało, to pokazuje dobitnie, ze doświadczenie przy pozycjonowaniu serwisu z 20 podstronami niekoniecznie przekładają się na wystarczająca wiedze i umiejętności do pozycjonowania stron 40 tys. plus.
Wniosek – przedstawiajcie swoim potencjalnym i obecnym klientom rzetelne wyceny, mierzcie zamiary na siły, bierzcie odpowiedzialność za koszty, które generujecie i nie obiecujcie gruszek na wierzbie byleby tylko złapać klienta na wielomiesięczne umowy, w trakcie których równie dobrze możecie nic nie robić; bo nawet jeśli udało się 10 razy, za 11-stym może was to naprawdę drogo kosztować. Jak zapewne wkrótce P. Janakowskiego.
PS. ustalanie opłat za sukces za frazy 5-10 wyrazowe o znikomej konkurencyjności tez jest metoda na krótką metę.
Dziękuję za wpis, pozwoli on z całą pewnością na lepsze wyjaśnienie sprawy.
A może Pan Tomasz Nowik, poda swoje prawdziwe imię i nazwisko, adres strony o której tutaj rozmawiamy, treść umowy, korespondencję mailową itp.? – wtedy wyjdzie na jaw kto mówi prawdę, a kto nie…
Nie chcę mi się nawet komentować tego wpisu, gdyż właśnie przygotowuję pismo dla mojego adwokata.
Zastanawiam się jak jeden audyt działań seowca może negowować poprawność wykonanych działań. Takich audytów jeżeli mam być sprawa w sądzie (a z tego co wiem to biegłych sądowych seo nie ma chyba) powinno być min 3. Albo teraz ktoś powinien zaudytować ten audyt wg którego coś było źle lub w ogóle nie robione.
Wczytałem się w zarzuty i podobnie jak Pan Krzysztof Z. uśmiałem się do rozpuku aż żona chciała pogotowie wzywać.
Brednie, bajki i seodyrdymały. Ciekawe ile ten audyt kosztował. To dopiero jest wyłudzenie kasiory.
>>>Maciej Janakowski
To moze pojdziemy o krok dalej Panie Janakowski i poinformujemy innych Pana klientow jak spamuje im Pan domeny linkami z allegro? Moze i Google Spam Team bylby zainteresowany?
Sugeruje wizyte nie u adwokata a u lekarza jesli wywoluje Pan nas do tablicy publikujac na publicznych forach tresc korespodencji przedsadowej! Jesli odpowiedz bedzie Pan podpieral wskazowkami od kolegow z for internetowych, prosze im najpierw przedstawiac rzetelnie (choc Pan – jak juz wiemy – nie zna znaczenia tego slowa) material dowodowy a nie swoje wydumane interpretacje.
>>Gollumek
Wpis Pana Janakowskiego na fb nie zawiera tresci audytu, bo audytu firmy S Pan Janakowski nie otrzymal. Pan Janakowski wraz z wezwaniem do zaplaty otrzymal m.in. liste ewidentynych bledow w optymalizacji SEO serwisu, ktora zostala przygotowana na podstawie wskazowek kilku, roznych firm i specjalistow SEO (za ktorego zapewne i Pan Gollumek sie uwaza – przyzwoitosc nakazywalaby jednak powstrzymac sie od komentarzy nt. sprawy, ktora zna Pan pobieznie z „relacji” jednej strony) – po czym przeredagowal je na potrzeby wpisu na fb wg wlasnego uznania i bez zwiazku z otrzymana trescia.
Panie Tomaszu Nowik (bo jak widać nie ma Pan odwagi podać swojego prawdziwego nazwiska), nigdy nigdzie nie udostępniłem korespondencji przedsądowej. Wpis na facebooku stanowił ogólną prośbę o opinię na temat wytykanych błędów w pozycjonowaniu – mógł dotyczyć każdej strony, a nie konkretnie Pańskiej.
Oświadczam, że nigdy nie kupiłem żadnego linka na allegro dla moich Klientów.
Otrzymałem od Pana 6 kartek na papierze firmowym, wyrwanych z kontekstu, zatytułowanych Audyt SEO, więc śmiem twierdzić, że go otrzymałem.
Tak, listę tych „ewidentnych” błędów przygotowanych przez Pan już znam, gratuluję doboru „specjalistów”.
Proszę czekać na list, wkrótce otrzyma Pan odpowiedź.
Rozumiem obie strony. Przedsiebiorca oczekuje wymiernych korzysci i zwrotu z inwestycji audyt to tylko narzedzie na sprawdzenie dotyczasowych dzialan. Jak jest przeprowadzony i czy ktos sie zgadza czy nie to inna sprawa. Wazne ze inwestycja sie nie zwraca. Znaczy zwraca sie ale tylko jednej ze stron i to tej ktora ponosi najmniejsze ryzyko. bo jak cos spartoli to zwija zabawki i idzie do innej piaskownicy. firma sprawdza i czeka na okazanie co gdzie komu za ile. bo to jest jej kasa!!!. Nic w tym dziwnego. wiec szanowna firma seo niech usiadzie z klientem i pokaze co za ile i sie nie obraza bo robi sobie kolo piora a powinna takie sprawy zalatwiac z zamknietymi oczami bo przeciez marketing i kreowanie wizerunku w internecie ma w 1 paluszku
Zgadzam się z Tobą z małym wyjątkiem, gdyż jeśli rozliczam się z klientem w formie hybrydowej: stała opłata + płatność za konkretne pozycje, to ja też ponoszę ryzyko.
Chcąc uzyskać jak najszybciej wyniki i utrzymać je długofalowo (chodzi o to, aby być bliżej WHS niż BHS) inwestuję w pierwszych miesiącach współpracy jak najwięcej, często całość kwoty stanowiącej stałą opłatę dla Klienta. Wiadomo, że czym trudniejsze frazy, tym ten okres się wydłuża.
Klient dowiaduję się ode mnie, iż szacuję, że na pierwsze efekty (przynajmniej TOP 10) będzie musiał poczekać minimum 6 miesięcy, przy czym, ze względu na to, że:
– algorytm wyszukiwarki nie jest nikomu znany, więc nie można zagwarantować czegoś czego nie można poznać w 100%
– właścicielem wyszukiwarki jest firma Google Inc., która może z nią zrobić co chce i to ona sprawuje kontrolę nad wynikami wyszukiwania
– rocznie jest kilkaset aktualizacji algorytmu wyszukiwarki Google w tym kilka dużych po których może wystąpić przetasowanie wyników (niezależnie, czy strona dostanie po aktualizacji jakiś filtr czy nie)
– algorytm nie jest nieomylny – zdarzają się sytuacje, gdy z jakichś powodów strona przestaje się pojawiać w wynikach wyszukiwania w efekcie “niesprawiedliwej” oceny algorytmu, można wtedy poinformować Google o takiej sytuacji
– działa konkurencja, która ma dużo wyższy budżet i nie wiemy jakie działania podejmie
– strona może być narażona na działania nieuczciwej konkurencji poprzez depozycjonowanie a także na ataki spamerów i hackerów
nie gwarantuję mu określonych pozycji w wyszukiwarce w określonym czasie, czy coś takiego, ponieważ nie kontroluję wyników wyszukiwania, a jedynie za pomocą swoich działań wpływam na te wyniki.
I po 3,5 miesiąca pozycjonowania strony na konkretne frazy kluczowe Klient składa wypowiedzenie.
Wygląda na to, że moja praca to wolontariat, praca charytatywna, czy jak kto chcę to sobie nazwać, tym bardziej, że klient nie zachował 2 miesięcznego okresu wypowiedzenia, blokując mi przy tym dostęp do GWT, Analytics i zrzekając się backlinków, które zdobyłem przez disavow tool.
Nie zapłacił mi również 2 ostatnich faktur, gdzie jedna z nich była na większą sumę, bo Klient chciał się rozliczyć za pozycjonowanie części fraz (płatność za konkretne pozycje) dopiero po 3 miesiącach, a ja się na to zgodziłem.
Poprawka, wychodzi na to, że dodatkowo jestem stratny.
PS Bochun chodzi o to, że to nie ja się obrażam…
To moze szybki rachunek zyskow i strat obu stron?
Albo szybkie pytanie pomocnicze – co otrzymalem oplacajac od czerwca 2014 r. FV wystawione przez Pana na kwote >30 tys. PLN? Plus wymuszone przez Pana koszty dodatkowe (linki, teksty, art. sponsorowane) na >21 tys. PLN oraz koszty wdrozenia zaleconych przez Pana zmian w kodzie strony – ok. 50 tys. PLN? Jak ocenia Pan skutecznosc swoich dzialan? Czy moze uwaza Pan nadal, ze spadek ruchu w tym okresie nie jest spowodowany popelnionymi przez Pana bledami m.in. w optymalizacji kodu strony, brakiem regularnej rozbudowy WARTOSCIOWEGO zaplecza a jedynie ta setka zmian w algorytmie Google, ktore blokuja takiemu specowi jak Pan rozwijac skrzydla?
Moze faktycznie czekalismy za krotko na JAKIEKOLWIEK efekty?
Duzo Pan stracil na niewdziecznym kliencie?
Jeszcze krotki cytat z oferty P. Janakowskiego:
„Chcemy, aby środki wydane na reklamę w Internecie, czyli zapłacone faktury, pochodziły bezpośrednio od klientów naszych Klientów i nie były obciążeniem finansowym, a jedynie pozytywną dźwignią sprzedażową.”
Odsylam do google ciekawskich stad P. Janakowski bierze takie lzawe teksty – jak dzis juz wiemy – zupelnie bez pokrycia…
>>>Maciej Janakowski
Na grupie seowcy na fb rzuca Pan – jak do kolegow pod budka z piwem – wyrwanymi z kontekstu uwagami konkurencji wskazujac dane umozliwiajace jednoznaczna identyfikacje firmy z Warszawy. Czy moze Pan nie widzial, ze publikuje pod imieniem i nazwiskiem?
Sugeruje by przeczytal Pan przeslane dokumenty jeszcze kilka razy, bo wszystko wskazuje na to, ze nadal nie rozumie Pan ich tresci, obiektywnych zarzutow i ewidentnie popelnionych przez siebie bledow, bo w trakcie naszej jakze wyczerpujacej – i pelnej poswiecen z Pana strony (cytat!) – wspolpracy bezblednie wystawial Pan jedynie kolejne faktury!
To czy kupowal Pan linki na allegro czy gdziekolwiek indziej jest rzecza drugorzedna. Zarzut dotyczy:
a) budowania zaplecza dopiero po 5 miesiacach od rozpoczecia zlecenia (pomimo fakturowania kazdego miesiaca z tyt. – jak to Pan ostatecznie wyjawil – „know-how, konsultacje, odpisywanie na emaile, hangouty”)
b) spam, spam i jeszcze raz spam – az sie prosi by wleic tu liste linkow, ktore Pan zakupil (bo samodzielnie nie utworzyl Pan zadnego odnosnika!) – jesli zaplacil Pan za nie wiecej niz wspomniane 300 PLN, to po zakonczeniu przygody z pozycjonowaniem, niech sie Pan za handel tez nie bierze
c) przez 5 miesiecy twierdzil Pan, ze tworzy Pan zaplecze, ktorego koszty pokrywalismy (+ drugie tyle poza budzetem, bo ciagle uwazal Pan, ze wydajemy za malo!) – po czym w styczniu stwierdza Pan (email!), ze do listopada/grudnia niewiele Pan robil, bo… serwis nie byl zoptymalizowany!
d) przyjmuje Pan zlecenie na ok. 7 tys. fraz, po pol roku okazuje sie, ze zaplecze do nich liczy gora ok. 500 (piecset) pojedynczyn odnosnikow. To kiedy mozemy liczyc na zwrot niewykorzystanego budzetu? Bo o rekompensacie za stracony czas i inne zlecone przez Pana – a nawet niefakturowane wydatki – zapewnie nie mamy co marzyc.
PS. bylbym zobowiazany by potwierdzil Pan tu swoje slowa, ze doswiadczenie i wiedze nt. pozycjonowania zdobywal Pan w firmie Sunrise System z Poznania.
Panie, powiedzmy Nowik, niech Pan już idzie spać i przestanie się kompromitować, obrażać mnie oraz innych użytkowników tego bloga i grupy seowcy na fb.
Nie mam czasu, chęci, ani potrzeby odnosić się do tego co Pan tutaj wypisuje, bo i tak odpowie Pan jakąś swoją wyimaginowaną wersją wydarzeń.
Odpowiedź na Pana pismo już jest gotowa, proszę poczekać na list.
PS Cieszę się, że przestudiował Pan mój życiorys zawodowy. To nie są moje słowa, bo nie ma się czym chwalić. Ale tak, pracowałem tam kilka dobrych lat temu (aż całe 1,5 miesiąca), raczej wnosząc, niż zdobywając doświadczenie i wiedzę.
Dziekuje za potwierdzenie moich obaw – Pana epizod z SS rozumiem dwojako: badz poznali sie na Pana „umiejetnosciach” szybciej niz ja, badz przyswoil Pan ich metody szybciej niz mozna sie bylo tego po Panu spodziewac.
Może wklejcie tutaj adres strony, treśc umowy, treść auditu i pisma od prawnika. Bedziemy wiedzieli lepszy ogląd sprawy, a wy nie będziecie musieli uprawiac słownego ping-ponga, wyrywając z kontekstu wypowiedzi „przeciwnika” fragmenty, które wam pasują.
Biorac pod uwage przedmiot umowy – pozycjonowanie, czyli tworzenie odnosnikow do strony internetowej w mniejszym lub wiekszym stopniu wbrew zasadom google – nie jest to chyba najlepszy pomysl.
Po drugie – rowniez zeznania swiadkow, w obecnosci ktorych P. Janakowski przedstawial swoje doswiadczenie, zasady realizacji umowy i jej pozniejszy przebieg, daja pelny oglad sprawy.
Chyba, ze admin tej strony chce poswiecic swoj czas na analize materialow – chetnie udostepnie na email wszelkie informacje – i pozniej oceni zasadnosc zarzutow wobec P. Janakowskiego.
Tak czy inaczej musiałbym znać umowę i mieć dane dotyczące „przed” i „po” a i wtedy nie będzie można uniknąć pewnej dawki subiektywizmu. Tym bardziej, że mam już doświadczenie z SEO serwisów powyżej 500 tys zaindeksowanych podstron i w przypadku takich serwisów (jak i innych) dawno już odszedłem od „pozycjonowania od frazy” .
Krzysztof zgadzam się z Tobą, ja też w takich przypadkach już dawno się tak nie rozliczam. Pozycjonowanie strony na blisko 7k konkretnych fraz jest chore. Ale moja propozycja rozliczania za ruch, lub tylko stałego abonamentu nie wchodziła w grę…
>>> Macie Janakowski: „ja tez w takich przypadkach juz dawno sie tak nie rozliczam”
Pan nie ma i nie mial do czynienia z takimi przypadkami, bo nigdy Pan nie pozycjonowal serwisow z 50- czy 500- tysiacami podstron!
I jeszcze jedno – od czerwca do pazdziernika fakturowal Pan swoje „uslugi” wlasnie na podstawie umowy na pozycjonowanie long tail – luzno wskazana lista produktow + slowo typu: cena, oferta!
Dopiero od listopada – poniewaz nie widzialem absolutnie zadnych efektow Pana dzialan – w wyniku moich nalegan, umowa zostala zmieniona na oplate za efekt od frazy i to wtedy byl Pan tak bezczelny by ustalic liste ok. 7 tys. fraz skladajaca sie glownie z wielowyrazowych fraz o niemal zerowej konkurencyjnosci, w efekcie czego roscil Pan sobie prawo do naliczania oplaty za sukces nadal nie tworzac jakiekolwiek zaplecza!
W grudniu serwis mial trust na poziomie bodaj 9 a citation 61!
Proponowałem to w pierwszym moim komentarzu.
Jestem gotowy udostepnic wszelkie materialy, rowniez umowe, korespondencje emailowa itp. – mamy chyba rowniez zachowane kopie glownych plikow serwisu typu .htaccess z roznych okresow.
Pragne roznoczesnie zwrocic uwage, ze zarzuty nie dotycza glownie wadliwej optymalizacji SEO pozycjonowanego serwisu (to tylko jeden z mniej istotnych przykladow na nierzetelne wykonanywanie umowy przez P. Janakowskiego), ale m.in.:
– tworzenie niskiej jakosci odnosnikow, brak systematycznej budowy zaplecza, brak jakiegokolwiek wartosciowego zaplecza po 6 miesiacach realizacji zlecenia
– umyslne przygotowanie zanizonej wyceny uslugi, ktora nie obejmowala wiekszosci kosztow i ktorej wartosc byla oderwana od celow i terminow zlecenia
– bledna ocena czasu potrzebnego do osiagniecia okreslonych przez klienta efektow (na zasadzie: byle podpisal umowe na czas okreslony a pozniej powie mu sie, ze algorytmy sie ciagle zmieniaja)
– brak poprawnego wykorzystania informacji zawartych w GWT np. analiza i zrzeczenie sie nietematycznych linkow dopiero po 5-6 miesiacach od rozpoczenia pozycjonowania
– potraktowanie oplaty bazowej, ktora przeznaczona miala byc wylacznie na pokrycie kosztow tworzenia zaplecza, jako dodatkowego wynagrodzenia – przy jednoczesnym wymuszaniu na kliencie ponoszenia kosztow zakupu dodatkowych (i jedynych wartosciowych – wplywajacych na pozycje fraz, trust score itp.) odnosnikow, bo „mamy za maly budzet”
– niewlasciwy, intencjonalny dobor slow kluczowych bedacych podstawa do naliczenia oplaty za sukces: wielowyrazowe unikalne frazy o znikomej konkurencyjnosci, ktore samoistnie pojawiaja sie na pierwszych pozycjach w serpach, praktycznie bez koniecznosci linkowania
– brak doswiadczenia w pozycjonowaniu serwisow skladajacych sie z kilkudziesieciu tysiecy podstron – brak wiedzy nt. budowy optymalnego i stabilnego zaplecza bez zbednego ryzyka kary od google
– brak odpowiedzialnosci za tworzone koszty (i brak efektow swoich dzialan) np. musimy kupic artykuly sponsorowane na onecie, interii i wp za 10-15 tys. PLN i zobaczmy jaki bedzie efekt
I tak dalej… Bede wdzieczny za ocene czy P. Janakowski „wali klientow w rogi” czy faktycznie ten google jest taki podly, ze po 6 miesiacach od rozpoczecia zlecenia to normalne, ze ruch spada, zaplecza nie widac w majestic czy ahrefs a pozycjonowane frazy placza sie w okolicach 50-70 miejsca lub poza pierwsza setka. Jaki wplyw na wyzsze pozycje niektorych fraz mialy dzialania P. Janakowskiego a jakie linki uruchamiane od pewnego momentu rownolegle przez zniecierpliwionego klienta za dodatkowe pieniadze.
Taki sad kolezenski pelna geba.
Czekamy zatem na zgode P. Janakowskiego na konfrontacje.
Wszelkie decyzje w tej sprawie podejmuje mój adwokat, proszę o kontakt w poniedziałek z kancelarią.
Panie Janakowski, to teraz za adwokatem sie Pan chowa?
A wiadomo już o którą stronę chodzi?
Sadze, ze ujawnienie tych poufnych informacji, wbrew wyraznej woli co najmniej jednej ze stron, to nie najlepszy pomysl Panie Ryszardzie.
Biorac pod uwage zakonczylismy wspolprace z z P. Janakowskim w polowie lutego, aktualny stan optymalizacji seo oraz wskazniki i tak niewiele by wniosly.
Nic nie wiadomo. Na razie to ping-pong między dwoma Panami. Może jak za starych czasów pojedynek na szpady?! Bo temat tu ma już 3 km i zero konkretów.
Wpis wartościowy w szczególności dla początkującyc SEOwców – mógłby stanowić krótki poradnik „Czego nie robić w SEO”. Gdybym na mojej stronie zastosowała się do wymagań przytoczonej firmy – cóż, zbyt daleko bym nie zaszła. Ale to chyba w każdej branży tak bywa – klient wie lepiej, niż specjalista. Nawet w przypadku zdrowia jest podobnie – przecież każdy Polak to lekarz, jak się okazuje.
Dlatego długofalowo chyba bardziej się opłaca tworzyć własne strony i je pozycjonować. Wtedy mamy klientów z głowy. No ale trzeba trafić w dobrą tematykę i trzymać jakość tych stron
To co piszesz jest oburzające, ale… Ale. Jakieś pięć lat temu sama pracowałam w firmie SEO i teraz już wiem, że nie była ona najlepsza. Często zamiast wyperswadować coś klientowi po prostu dostosowywaliśmy się do jego (rzadko uzasadnionych) wymagań. Przez to ani nasza praca nie szła tak jak powinna, ani klient nie był zadowolony – do niczego z taką robotą. Ale niestety w wielu przypadkach się klientowi nie wytłumaczy… Gdzieś coś poczytał, gdzieś coś usłyszał i już jest specjalistą. Tak samo, każdy kto trochę poczytał o dolegliwości w internecie uważa się za lekarza…
Nie wiem czy śmiać się czy płakać. Początkowo przy czytaniu chichrałam się bez skrupułów, teraz dotarło do mnie jednak, że tak się zdarza i to często. Współczuję bardzo. Szpecjaliści – dobrze powiedziane.
O jakich tu standardach mowa. Większość chce jak najszybciej, jak najtaniej i przy tym trochę jeszcze naściemniać. Ta branża jest podobna jak każda inna w Polsce.
Podstawa, zredagować umowę pozycjonowania, która jest „życzliwa” dla obu stron. Tylko jak to ująć, gdy temat dotyczy szeroko rozumianego marketingu i nie ma określonych standardów. Jeśli klient chce szybko…to proszę bardzo – na własną odpowiedzialność. Zarzuty wzięte z kosmosu.Przecież, każdy z branży pozycjonuje według swoich metod popartych własną praktyką i doświadczeniem.