O tym, że korpogoogle wspiera działania nieuczciwej konkurencji pisałem już wcześniej , z resztą każdy średnio ogarnięty SEOwiec zdawał sobie sprawę z tego , że w wyniku wiecznego dłubania w algorytmie rankującym doprowadzono do takiej sytuacji, że łatwiej obecnie komuś zaszkodzić niż wypromować swoją witrynę.
Z powyższym oczywiście nie zgadzało się paru odpornych na wiedzę teoretyków zrzeszonych wokół „białego płaszcza” oraz koszulek z napisem Google. Z uporem godnym lepszej sprawy twierdzili oni, że „witrynie cieszącej się zaufaniem” witrynie „z dobrą historią, silnej” nie sposób jest zaszkodzić. Długo czekałem na jakieś namacalne dowody na poparcie faktu, że każdemu można zaszkodzić, bo tak czy inaczej wszystko jest kwestią ilości użytych środków oraz ich rodzaju oraz tak naprawdę działa to na zasadzie „i Herkules dupa kiedy ludzi kupa” …
No i w końcu się doczekałem – Colin McDermott na swoim blogu zamieścił studium przypadku negatywnego SEO którym został dotknięty serwis lastminute.com (było nie było serwis uznany z historią, odwiedzany i cieszący się dużą popularnością wśród internautów.
Serwis ten został zaatakowany linkami z anchorami z tematyki która nie jest mile widziana przez Google i jest jak to mówią „na cenzurowanym”, czyli: viagra, cialis, levitra.
W wyniku tego ataku , serwis stracił około 46% ruchu z wyników organicznych, odnotowano spadek z 244640 na 132607 co chyba każdego by przyprawiło o niezły ból głowy.
Także szanowne Panie i Panowie mamy przykład (nomen omen) „czarno na białym w jaki sposób Google chroni Twoją witrynę przed działaniami nieuczciwej konkurencji:
Google chroni Twoją witrynę przed obniżaniem jej pozycji w rankingu i usunięciem jej z indeksu w wyniku działania innych webmasterów
Pełne studium przypadku dostępne jest tutaj
Krzysztof Ziółkowski
Dobrze, że tylko paru się z tym nei zgadzało co nie ? 😉 😛
No dobrze 😉 , ba nawet b. dobrze 😉
Skoro linki z danej strony sa szkodliwe to dlaczego nie ukaraja tej strony co szkodzi tylko dorabiaja do zwyklej wyszukiwarki stron jakies ideologie .
@up
A po co? Burdel jest, AdWordsy się sprzedają, ludzie są zniechęceni do pozycjonowania więc kupują jeszcze więcej AdWordsów. Generalnie nikt nic nie wie, po łapach możesz dostać zawsze jest super.
Patrząc od strony Google mogą robić co chcą bo to ich „podwórko” no i robią
Googlarze dobrze wiedzą, że jak raz na jakiś czas namieszają to ci więksi gracze opróżnią portfele na płatne reklamy w wyszukiwarce, żeby nie tracić ruchu na stronie i stąd myślę ta ich „ochrona” wynika.
BTW. Mistrzowski obrazek do wpisu 😀
Właśnie dlatego pozycjonując swoją czy czyjąś stronę trzeba być świadomym możliwości takich działań ze strony konkurencji i konieczności szybkiego na nie reagowania. Monitoring to tutaj podstawa.
suma sumarum od lat jestem w branzy, to co zostalo zrobione przed laty trzyma topy swiezynka ma sie slabo. Ostatnio na reczne issues, jakis popierdoleniec z google quality team podawzyl istote strony medycznej gdzie tresci pisza profesorowie i dr n med. – oż ci kurwa gagatki, google ma profesora przed nazwa ??? :))
Do ludków z forum G to i tak nie dotrze, bo dla nich to jest RELIGIA 🙂 A czytelnicy Twojego bloga, to już to wiedzą 🙂
Fajny obrazek.
A w jaki sposób chcą „ochraniać”… Sprawdzając pojedyńczo setki tysięcy stron?
Jedyne co pociesza to pomalutku wchodząca era Binga. 🙂
Nie brzmi to wszystko zachęcająco. Człowiek wkłada ogrom pracy i czasu żeby strona prezentowała się należycie i miała wysoką jakość a tu wystarczy kilka myków i wszystko leci na łeb na szyję.